Górne

Tak rodził się mistrz

JLukaJanek Łuka urodził się 7 czerwca w Jasienicy Dolnej, małej wsi koło Nysy. Po 2 latach cała rodzina wróciła w rodzinne strony, do Rychwałdu koło Żywca. Już od najmłodszych lat rozczytywał się w historiach o silnych, nieugiętych ludziach. Jego idolem był Luis Cyr, do dzisiaj uważany za najsilniejszego człowieka w historii.

Wcześnie musiał ciężko pracować

Był synem górala, kitóry miał za mało ziemi, by wyżywić rodzinę. Kiedy Janek był w 7 klasie musiał już zarabiać na życie jako pomocnik murarza, praca nie łatwa i dla dorosłego. Janek był ambitny więc bardzo chciał dorównać dorosłym. Pracował nie oszczędzając się i tak się wzmocnił, że wkrótce brał tyle zaprawy na taczkę, że wyginały się metalowe rączki. Kiedy kopał dół, nikt nie mógł za nim nadążyć.

Sława młodego Łuki doszła do miejscowego rzeźnika, który uchodził za najsilniejszego człowieka we wsi.

Przyszedł do Łuków wieczorem. Najpierw wziął się na rękę z ojcem Janka. Kiedy ojca dłoń z tępym hukiem uderzyła o blat stołu, przyszła kolej na starszego brata. I ten także nie podołał tłustej łapie rzeźnika. Potem przyszła kolej na Janka (tak naprawdę to był cel wizyty wielkiego rzeźnika).

Pierwsze poważne zwycięstwo

17 letni wówczas nasz bohater strachu nie miał ale w oczy siłaczowi nie spojrzał. Łokieć starannie układał, a rzeźnik uśmiechał się łaskawie, jakby zachęcał do ataku, jakby mówił “mały, spróbuj ruszyć tę wielką łapę choć o milimetr.” Bój był krótki i wielka łapa leżała na stole jakby gwoździem przybita. Młody zwycięzca przez chwilę przytrzymał aby ojciec i brat mogli zapamiętać ten niesamowity widok, kiedy jego, jeszcze dość szczupła ale o wyrażnie widocznych mięśniach ręka, leżała na górze.

Przygodę ze sztangą zaczynał jako sztangista, ale brak dobrej ruchomości w stawach łokciowych i barkowych nie pozwalały mu utrzymać tak dużych ciężarów nad głową jak nawet dużo słabszym konkurentom (brakowało tzw. bloku). To skłoniło go do przejścia na trójbój siłowy, gdzie liczy się tylko “żywa siła”.

Krajowa konkurencja nie zmuszała Janka do większego wysiłku

Kiedy w 1983 roku wygrywał po raz szósty Mistrzostwa Polski tym razem w kategorii do 90 kg nie miał sobie równych w całych mistrzostwach. Uzyskał łącznie 780kg a drugi wynik mistrzostw uzyskał Pawlik w wadze superciężkiej – 770 kg. Warto w tym miejscu dodać, że nie stosowano w tamtym czasie żadnych strojów wspomagających. Wyniki takie uzyskał trenując średnio 4 razy w tygodniu po 2 godziny, ale najpierw pracując 8 godzin w brygadzie malarskiej. Sam pracował na utrzymanie rodziny, więc bez jakichkolwiek diet czy sponsorów nie było go stać na jakiekolwiek odżywki czy zabiegi regeneracyjne.

Na szczęście organizm miał zaprawiony w trudach a sam potrafił wsłuchać się w jego reakcje tak dobrze, że nigdy nie doprowadził się do przetrenowania lub niebezpiecznej kontuzji. Gdyby w tamtych latach otrzymał jakieś wsparcie to z pewnością doszedłby do wyników fenomenalnych.

Mądry trening i wytrwałość kluczem do sukcesu

Trenowałem z Jankiem w pierwszych jego latach treningu w trójboju siłowym. Mogę powiedzieć, że natura zaopatrzyła go w wybitną szybkość ( 7,0 sekundy w biegu na 60 m), bardzo dobrą skoczność (skakał w dal z miejsca ponad 2,90 m), dobrą wytrzymałość (potrafił bez treningu biec wiele kilometrów), ale żadna z tych cech nie była rewelacyjna, jeżeli byśmy oceniali porównując z wybitnymi sprinterami, skoczkami czy biegaczami. Mistrzowska u Janka okazuje się wytrwałość i zdolność do analizy treningu i wybierania najlepszego na dany moment jego wariantu.

To dzięki tym cechom dzierży absolutny rekord świata w podciąganiu na drążku z obciążeniem (+105 kg) oraz w tzw. żelaznym ciągu – 430 kg (podnosi się sztangę bez przechwytu i bez pasków z podstawek wysokości 30 cm do wyprostu tułowia – decyduje siła uchwytu) a obecnie przygotowuje się do pobicia wszystkich rekordów świata w kategorii pow. 60 lat w swojej wadze.

jan-martwy-z-podstawek

Autor: Leszek Kaiser

 , , , , , , , , , , , , , ,
Nie ma jeszcze komentarzy.

Dodaj komentarz

Zaprojektowane przez Klienter.pl