18 października odbyły się w Rumi zawody w żelaznym ciągu. Startowało 10 siłaczy z Pomorza. Większość z nich trenuje pod okiem Jana Łuki, głównego propagatora tej konkurencji w Polsce i jak dotąd niepokonanego w tej konkurencji. I tym razem “żelazny Jan” wygrał te zawody.
Mnie, jako obserwatorowi tych zawodów, było trochę żal, że nie wystąpili w nich czołowi siłacze z Polski, choćby zeszłoroczny największy rywal Jana – Mirosław Kramek.
Jan Łuka podniósł o 60 kg więcej od drugiego zawodnika, co dla mnie wcale nie świadczy o jego wybitnej formie, ale o braku zainteresowania tą konkurencją przez czołowych polskich strongmanów. Myślę, że przyczyn tej sytuacji może być dwie – brak atrakcyjnych nagród (odpowiednio hojnego sponsora zawodów) oraz obawa o porażkę z naszym “żelaznym dziadkiem”.
Oczywiście były też występy godne podziwu i wymienienia w tym miejscu. Drugie miejsce zajął 55-letni Bogdan Curzydło, który trenuje od 3 lat. W czołówce znalazł się też 66 kilogramowy siłacz Bartek Słodek, który podniósł 320 kg.
Konkurencja ta nie jest zbyt popularna, a szkoda, bo jest z pewnością bezpieczniejsza od martwego ciągu, podnosi się większe ciężary (co może być atrakcyjniejsze dla widzów) i mniejsi siłacze mają bonus w postaci znacznie krótszego ruchu do wykonania ze sztangą, co zrównuje ich szanse z olbrzymami posiadającymi większą masę.
Poniżej relacja wideo z zawodów
Najlepsi zawodnicy zawodów:
- Jan Łuka – 400 kg
- Bogdan Curzydło – 340 kg
- Andrzej Hebel – 330 kg
Dla poprawy motywacji polecam też krótki film o 81-letnim dziadku. To świetny przykład, że w każdym wieku można wiele, jeśli się chce.
Dziś przypadkiem znalazłem reportaż z zawodów
Chciałem wystartować w zawodach pierwszy
Mój start 370 kilogramów drugi 390 kilogramów
Trzyci mistrzostwa Polski 410 kilogramów
Czułem się w tych zawodach jak ryba w wodzie
Ale to nasz pan Jan zabronił mnie zapraszać
Na zawody i też dlatego mnie nie było
Nie wiedziałem gdzie kiedy się odbywają
Myślę że bał się że mogę go pokonać
Pozdrawiam Mirosław Kramek